do servisu po łańcuch ale nie było , potem z dzieciakami po okolicy

Objazd wokół jeziora Miedwie, poczęstowano nas ciastem i kawą (było pyszne)
i powrót do domku.
Troszkę się zmęczyłam (lubię to)
Ps: fotek nie będzie , padła bateria

wyjazd o 5 raniutko, jechało się cudownie , aut prawie zero ( lubię to) , ale około 8-mej już było gorzej, potem przejazd ulicami miasta Stargard Szcz. ludzi dużo, głośno było , samochody stały a ja na nich trąbiłam (trąbką) co sił w płucach ale miałam radochę , że to ja mogę trąbić a nie odwrotnie.
PS: fotek nie będzie , padła bateria

1-sz raz po prawie 2 tygodniach przerwy, jechało sie tak sobie, słońca mało troche wiało, po drodze kawka u siostrzenicy, kilka fotek z trasy :





Odra



urocze jeziorko pary łabędzi



Pani łabędziowa wysiaduje jaja



a Pan dumnie krąży obok



bez (lilak) kwitnie wszedzie i pachnie jak oszalały

Jejku !!!!!! jak tam cudnie , byłam 1-szy raz , jestem zachwycona, wrócę tam jeszcze to jest pewne jak zakwitną róże i inne drzewa i krzewy, na razie są w pączkach, a pogoda : istne lato , aż za gorąco ale co tam było fantastycznie.
Dodam kilka fotek:


cudowna aleja w drodze do Przelewic





















odpoczywam w cieniu, ale gorąco



siostrzenica towarzyszka wycieczki





byli tam i inni bikerzy z RS



piękna roślina - na wszystkich zrobiła wrażenie





to też magnolia z szyszkami



jak pomalowane białą farbą



piwonia krzewiasta , lada moment zakwitnie





ciekawy głaz w oranżerii w przybliżeniu wygląeda jak nadgniły kalafior







a ona taka niepozorna



drugi samczyk, też piękny

i jeszcze troszkę





tu jeszcze nie tak dawno pociąg jeździł, jaka piękna scieżka by tam była, a tory prowadza aż do Niemiec i było by połączenie z drogą rowerowa Odra - Nysa



w oddali kościółek w Moryniu

kierowniczka wycieczki



szefuńcio, uwielbia za nami biegać



nasze jeziorko



rzeczka wypływa z jeziorka i goni do Odry



ta sama rzeczka



plaża



park



amfiteatr





ślady prehistorycznych zwierzaków



slad mamuta









jest ich jeszcze kilka

Aparatu nie brałam, no bo ile razy można focić to samo, ale jak słoneczko przyświeciło to widok byl cudny ta soczystość zieleni i niebieskość wody zachwycające.
Nie brałam nic do jedzenia , żadnego batonika tylko picie, na 60-tym kilometrze mięśnie odmówiły posłuszeństwa, już myślałam , że do domu nie dojadę, mam nauczkę nie jeździć na głodniaka